niedziela, 30 marca 2014

30.03.

Ostatnie tygodnie upłynęły mi pod znakiem urządzania się, nauki języka, prób załatwienia internetu i poszukiwania pralni. Tak - od miesiąca jestem w Niemczech. Niby nie koniec świata, ale każdy, kto musiał ruszyć się z miejsca po kilku latach wie, że nawet przeprowadzka dwa bloki dalej jest nie lada wyzwaniem. Na początku było trochę łyso i pusto (głównie przez ograniczenia bagażowe, ale i tak kocham Ryanaira), ale zrobiłam to, co każda szanująca się Polka - wydałam majątek w IKEI i teraz mogę już z dumą powiedzieć, że jestem u siebie! Dodatkowo do bilansu marcowego mogę dopisać: nowy rower (no dobra, niezupełnie nowy, ale przynajmniej jestem jego nowym właścicielem), 3 pary spodni z wyprzedaży i wejście na kolejny poziom niemieckiego, z czego bardzo się cieszę, bo umiem już kupić bułkę na dworcu i oznajmić władczym tonem, że chciałabym zapłacić kartą :). Tu co prawda czasem wpadam w pułapkę, bo sprzedawcy odnoszą mylne wrażenie, że mówię po niemiecku (serio, ktoś naprawdę jest w stanie w to uwierzyć...?) i zaczynają pogawędkę. Ale przynajmniej nie mam problemu z podejmowaniem próby rozmowy, a tego przyznaję, trochę się obawiałam. Dzisiaj jest tak ciepło, że mój fotel został wyniesiony na zewnątrz i mimo 22:00 wciąż jestem w stanie siedzieć na balkonie i pisać tego posta. Super sprawa! Parę metrów dalej jest zoo i co jakiś czas słyszę jakieś dziwne zwierzęce odgłosy, a przebiegające przez chodnik króliki i inne żyjątka nie robią już na mnie najmniejszego wrażenia. 

Po południu wybrałam się na krótką przebieżkę po parku. Pod względem terenu do biegania lepiej być nie może, tras do wyboru mam zatrzęsienie, a każda tak fajna, że nie mogę się zdecydować! Nawet jeśli wydaje mi się, że już nie mam siły, to jest tak przyjemnie, że zawsze wycisnę jeszcze kilka metrów. Ok, nie zawsze było tak różowo - przez te wszystkie wrażenia bieganie zeszło na dalszy plan i przy pierwszym "treningu" wyprzedzały mnie emerytki-sportsmenki. Na szczęście zastój był chwilowy i dzisiaj poszło mi już dużo lepiej. 

Mam nadzieję, że niedziela w Polsce była równie słoneczna i mogliście naładować baterie przez kolejnym pracowitym tygodniem :)


Ps. Te zwierzęta są niezmarnowane - ciemna noc, a te dalej się drą! Podziwiam, nic tylko podziwiam!