niedziela, 26 stycznia 2014

Miley Cyrus

Zawsze kojarzyłam Miley Cyrus jako miłą i sympatyczną gwiazdkę Disneya. Z pewnością nie zaliczyłabym jej do grona seksbomb (myślę, że nie bez znaczenia był też fakt, że miała wtedy lekko ponad 12 lat ;) ). Zresztą, nawet kiedy można było zauważyć jej przemianę w prawdziwą kobietę, niespecjalnie wzbudzała moje zainteresowanie. Aż tu pewnego dnia ścina włosy, wystawia język i nagle staje się numerem jeden w całym internecie. Przyznam - wtedy już trochę zaczęła mnie ciekawić. Ale największego szoku doznałam kiedy zobaczyłam teledysk do "Wrecking Ball". Nie mogłam uwierzyć, że to ta sama osoba, którą znałam ze słodkiej minki Hanny Montany!

 

 





W tym momencie podobała mi się najbardziej. Mega szczupła, ale mimo wszystko bardzo kobieca.






No i w najświeższej odsłonie. W tym momencie średnio wpisuje się w mój ideał kobiety. Przede wszystkim wydaje mi się zbyt wulgarna jak na swój wiek. Z jednej strony potargane włosy i niedbały strój wyglądają całkiem fajne, ale z drugiej odnoszę wrażenie, ze cała ta otoczka "niegrzecznej dziewczynki" jest zrobiona trochę na siłę, tym bardziej, że przez całe lata byliśmy karmieni obrazkiem słodkiej, uśmiechniętej pyzy. 
Po drugie jest bardzo szczupła, jak dla mnie trochę za bardzo.  Trzeba jednak przyznać, że metamorfoza robi ogromne wrażenie. Niezależnie od tego czy efekt się nam podoba czy nie, na pewno wymagał sporo pracy i poświęcenia. Uparcia w dążeniu do celu można naprawdę pogratulować.






Moją opinię już znacie. A jaka jakie jest wasze zdanie na temat Miley?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoją opinię!