piątek, 3 stycznia 2014

Noworoczne postanowienia




Zaczął się styczeń i powoli można zacząć obserwować tłumy pojawiające się na siłowniach. Na każdej stronie internetowej pojawiają się zdjęcia z super dietami, na których zrzucimy 50 kilo w 3 dni. Jednym słowem, zaczął się okres wdrażania noworocznych postanowień :)


Nie dajmy się zwariować. Poniżej kilka rad dla tych, dla których Nowy Rok oznacza nowe wyzwania.


1. Nie róbmy wszystkiego na raz. 


Połowa tych, którzy podejmują wyzwanie chce zmienić wszystko od razu: zacząć ćwiczyć, najlepiej 7 razy w tygodniu, lepiej się odżywiać, więcej czytać, lepiej dogadywać się z rodziną..... Problem w tym, że takie podejście nic nam nie da! Zwłaszcza, jeżeli stare nawyki były przez nas pielęgnowane latami. Najlepiej wyznaczyć sobie jeden cel, ale za to konkretny. Pierwszy miesiąc jest kluczowy. Jeżeli w lutym możesz uczciwie powiedzieć, że jedno postanowienie masz za sobą, możesz brać się za kolejne. Przecież postanowienie brzmi w "nowym roku.....", a nie "w pierwszym tygodniu stycznia" :)



2. Postaw sobie jasny cel.

Nawet jeśli cel wydaje się jasny i precyzyjny nie zawsze musi taki być. Np. "do marca schudnę 8 kg" wydaje się być całkiem rozsądny. Z jednej strony tak, ale trzeba wziąć pod uwagę, że nasze ciało nie zawsze będzie współpracować tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Powiedzmy, że uparłaś się, odżywiasz się zdrowo i regularnie ćwiczysz, a w ciągu tych dwóch miesięcy udało Ci się schudnąć 2 kg. Jedni powiedzą, że to i tak sukces, ale dla innych będzie to dodatkowy stres i poczucie porażki. Takie nastawienie może skutecznie zniechęcić do dalszych starań. A wystarczy zmienić cel na "w styczniu ćwiczę 3 razy w tygodniu przez godzinę i odżywiam się zdrowo", a po jego zakończeniu ustalić nowy, świeży cel. W ten sposób łatwo możesz stwierdzić czy wykonałaś zadanie czy nie. Oprócz tego unikasz wałkowania tego samego zdania przez rok - nasze potrzeby się zmieniają i my też musimy być elastyczni. Oczywiście każdy "duży" cel można (a nawet trzeba) rozbić na  mniejsze i przetrawić go kawałek po kawałku. Każdy kolejne "odfajkowane" zadanie sprawia, że nakręcamy się coraz bardziej i nie chcemy zmarnować włożonej pracy.

3. Planuj, planuj, planuj

Każda zmiana musi być poparta dobrym planem. Nieważne czy chodzi o dietę, ćwiczenia czy jakąkolwiek inną dziedzinę życia. Najlepiej kup sobie kalendarz albo ewentualnie jakiś notatnik. Jeżeli naszym celem są ćwiczenia to zanotujmy w jakie dni będziemy ćwiczyć i przez jaki czas. Zastanówmy się czy będziemy chodzić na siłownię (wtedy zadbajmy o karnet odpowiednio wcześniej) czy wolimy ćwiczyć w domu. Jeśli decydujemy się na zajęcia to które, jeśli ćwiczymy sami - poszukajmy w internecie filmików instruktażowych, będą niezbędne w pierwszych tygodniach. Sprawdźmy czy nasz strój do ćwiczeń jest gotowy do użycia lub kupmy nowy (ćwiczenia w starym dresie są wygodne, ale na pewno nie czujemy się tak fajnie jak w nowym kolorowym stroju :)) Te wszystkie rzecz są szczegółami, które wpływają na nasz sukces albo porażkę.


4. Zostaw sobie margines


W swoim planie dopuśćmy miejsce na błąd. Np. maksymalnie raz w tygodniu mogę zjeść ciastko na mieście. To naprawdę nie zrujnuje naszej diety jeżeli w pozostałe dni będziemy trzymać rygor. Jeden raz w tygodniu to absolutne maksimum i nie znaczy, że w każdą niedzielę mamy biec do kawiarni. Chodzi raczej o to, żeby nie czuć się głupio kiedy wyjdziemy na pogaduchy z koleżanką i nagle okaże się, że w całej karcie nie ma nic dla nas. To właśnie taka "rezerwa" na nieprzewidziane sytuacje, które pozwolą wyjść z nich bez stresu. Pozwala też uniknąć głupich docinków na temat diety.

5. Zaplanuj swoje potknięcia


To nie żart :) Jeżeli to nie jest nasza pierwsza próba odchudzania, to trochę już znamy swoje zagrywki i możemy im przeciwdziałać. Musimy poświęcić chwilę i zastanowić się jakie przeszkody mogą pojawić się na drodze i jak je skutecznie pokonać. Jedno rozwiązanie jest już podane w punkcie czwartym, ale to kropla w morzu. 



Planowaliśmy pobiegać a pada deszcz, co wtedy? Możliwości jest kilka:
a) biegamy w deszczu
b) zostajemy w domu i jemy czekoladę
c) ćwiczymy w domu włączając odpowiedni filmik 

Jeśli nie zaplanowaliśmy takiego scenariusza, jest duże prawdopodobieństwo, że wybierzemy opcję b), ale jeśli przewidzimy to wcześniej i będziemy mieli gotowe remedium, takie sytuacje nie wpłyną na nasz cel. Tak samo planujmy wszelkie odstępstwa od diety i ćwiczeń. Co zrobimy, jeśli nasza silna wola okaże się słaba i zjemy tabliczkę czekolady? To wcale nie oznacza końca. Możemy wtedy wykonać dodatkowy trening albo zrezygnować z kolacji. Wszystko jest do przejścia, ale tylko wtedy, gdy wcześniej taką sytuację "przećwiczymy". Nie ma mowy, żeby obejść się bez tego. Gdybyśmy potrafili podejmować trafne decyzje od razu, nie potrzebowalibyśmy postanowień noworocznych :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoją opinię!